Spis treści
Widok kobiety za kierownicą nikogo już nie dziwi. Choć jeszcze w ubiegłym wieku taki widok mógł być dla wielu niezrozumiały. Ale jak widać, kobieta za „kółkiem” miejskiego autobusu może z powodzeniem się sprawdzić w tym fachu.
- Po skończonej szkole dwa lata pracowałam w biurze rachunkowym. Ale stwierdziłam, że siedzenie za biurkiem nie jest dla mnie – mówi w opublikowanym nagraniu przez Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego w Lublinie Edyta Kołtunik.
Życie za kierownicą miejskiego autobusu
Ostatecznie pani Edyta poszła w ślady ojca i została kierowcą w MPK Lublin. - Jestem zadowolona z decyzji, którą podjęłam 15 lat temu – mówi z uśmiechem. Jak wspomina jedną z anegdot: - Gdy robiłam prawo jazdy, zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Szedł pan, popatrzył na mnie i popukał się w czoło – opowiada pani Edyta.
Jak dodaje: - Jest trochę zachwytu ze strony mężczyzn, kobiety się uśmiechają. Ale to już nie robi takiego wrażenia jak kiedyś. Miłym gestem jest, jak ktoś wchodzi do autobusu i mówi dzień dobry, a wychodząc powie dziękuje i do widzenia.
ZOBACZ TAKŻE: Te autobusy kursowały po ulicach Lublina w XX wieku! ZOBACZ archiwalne zdjęcia
Miłość dzięki autobusowi
Warty podkreślenia jest fakt, iż pani Edyta połączyła życie prywatne z pracą. W jaki sposób? - Poznaliśmy się z mężem na końcowym przystanku przy ulicy Zbożowej. Zaczęło się niewinnie, od poznania, rozmowy i tak trwa to wszystko do dziś – przyznaje.
Pani Edyta jeździ z mężem jednym autobusem dzieląc się przy tym obowiązkami i w domu i w pracy. - Praca kierowcy jest trudna. Trzeba mieć do tego taki dryg. Nie bać się i być odpornym na stres. I mieć z tyłu głowy, że ciąży na nas duża odpowiedzialność – puentuje kierowca „w spódnicy” miejskiego autobusu.