Temperatura dyskusji nie dziwi, jeśli wziąć pod uwagę skalę podwyżki. Teraz płacimy 24,8 zł miesięcznie, jeśli mieszkamy w bloku, i 28,8 zł, jeśli mieszkamy w domu. Nowe opłaty wzrosną o niecałe 5 zł na głowę: w pierwszym przypadku do 29,5 zł, a w drugim do 33,5 zł.
Radni i radne podczas dyskusji m.in. przerzucali się w szukaniu winnych podwyżek. Członkowie i członkini klubu Prawa i Sprawiedliwości (Piotr Gawryszczak, Zdzisław Drozd, Eugeniusz Bielak, Małgorzata Suchanowska) zarzucali ratuszowi drenowanie kieszeni mieszkańców i mieszkanek oraz bierne dostosowywanie się do „haraczu” narzucanego przez firmy gospodarujące odpadami. Wtórował im niezrzeszony radny Stanisław Brzozowski, który uznał, że winny podwyżek jest „system”. Przedstawiciele prezydenckiego klubu natomiast (Marcin Nowak, Bartosz Margul, Dariusz Sadowski) przekonywali, że pretensje powinny być kierowane do rządu i jego działań związanych z sytuacją gospodarczą. Pojawiła się też propozycja utworzenia komunalnej spółki do odbioru śmieci, która mogłaby mieć przyjaźniejsze kieszeniom stawki.
Dyskusja nad tym punktem obrad trwała prawie dwie godziny. W trakcie konieczna była przerwa (17 min) na „uspokojenie emocji”. Przewodniczący Jarosław Pakułą najpierw kilka razy straszył jej ogłoszeniem, jeśli niemający głosu nie przestaną przerywać mówiącemu, aż w końcu ją zarządził. Doszło do tego, kiedy zastępca prezydenta Artur Szymczyk odpowiadał na pytania radny Małgorzaty Suchanowskiej.
Ostatecznie projekt uchwały poparło 17 osób, przeciw było 11 i nikt się nie wstrzymał. Pierwsze wyższe rachunki zobaczymy od 1 lipca.