Dziennikarze z Ukrainy zatrzymani przy polskiej granicy. Przewieziono ich na komendę. Jest wyjaśnienie policji

i

Autor: zdjęcie ilustracyjne pixabay.com/screen Українська правда/X kolaż

NA GRANICY

Dziennikarze z Ukrainy zatrzymani przy polskiej granicy. Przewieziono ich na komendę. Jest wyjaśnienie policji

2024-02-28 10:27

Ukraiński dziennikarz Mychajło Tkacz i pracujący z nim operator kamery zostali zatrzymani przez policjantów z woj. lubelskiego przy polsko-białoruskiej granicy, a następnie przewiezieni na komendę, którą mieli opuścić dopiero po kilku godzinach. Polska policja potwierdziła to zdarzenie i opublikowała oświadczenie.

Do zatrzymania dziennikarzy pracujących dla „Ukraińskiej Prawdy” doszło we wtorek (27 lutego) przy polsko-białoruskiej granicy. Jak poinformowała redakcja portalu, Mychajło Tkacz wraz z operatorem kamery przygotowywali materiał dotyczący tranzytu produktów pomiędzy Polską a Białorusią i Rosją. Wykorzystywali do tego kamery oraz dron. Z przedstawionej przez ukraińskiego dziennikarza wersji wynika, że podczas nagrywania „podeszli do nich polscy policjanci i pokazali odznakę”.

„Pokazaliśmy nasze dokumenty i legitymacje dziennikarskie. Zaczęli łapać za nasze aparaty, przeszukiwać. Następnie zaprowadzono nas do biura komendanta. Około 10 osób zaczęło przeszukiwać nasz samochód, rzuciło nasze rzeczy na maskę, zabrało wszystkie karty pamięci z aparatów, zabrało wszystkie telefony, dokumenty” – relacjonował Tkacz „Ukraińskiej Prawdzie”. Portal podaje również, że dziennikarze mieli spędzić na komendzie cztery godziny. Gdy zwrócono im sprzęt, to miało okazać się, że z kart pamięci została usunięta część nagranych wcześniej materiałów, a uszkodzeniu uległa także ładowarka do akumulatora.

Raport Walczaka - Czy Ukraina uzyska wsparcie?

Zatrzymanie ukraińskich dziennikarzy w Polsce. Interweniował ambasador

W sprawie zatrzymanych dziennikarzy interweniowała Ambasada Ukrainy w Polsce. Potwierdził to ambasador Wasyl Zwarycz w rozmowie z Wirtualną Polską (która jako pierwsza poinformowała w polskich mediach o całym zajściu).

„Oni nagrywali ruch kolejowy, latali dronem. Policja zdecydowała sprawdzić, kto to jest, żeby nie okazało się, że chodzi o prowokatorów. Sprawa została szybko załatwiona” – powiedział wp.pl Zwarycz.

„Zespół Ukraińskiej Prawdy jest oburzony, że sytuację udało się rozwiązać dopiero po nagłośnieniu i interwencji Ambasady Ukrainy w Polsce. Ukraińska Prawda dziękuje ambasadorowi i konsulowi za szybką reakcję i troskę” – skomentowała natomiast redakcja portalu, dla którego pracował Mychajło Tkacz.

Zatrzymanie ukraińskich dziennikarzy na polsko-białoruskiej granicy. Policja wydała oświadczenie

Zdarzenie z udziałem ukraińskich dziennikarzy potwierdziła lubelska policja, wyjaśniając całe zajście krótkim komunikatem opublikowanym we wtorkowy wieczór w mediach społecznościowych:

„Policjanci z garnizonu lubelskiego (KPP Łuków) podejmowali czynności w związku z koniecznością ustalenia tożsamości osób, których przebywanie w rejonie przygranicznym zaniepokoiło mieszkańców. Po zweryfikowaniu tożsamości osoby opuściły teren jednostki Policji” – czytamy we wpisie opublikowanym przez Policję Lubelską.

Na ten moment mundurowi nie potwierdzają, by doszło do rzekomego usunięcia części pików nagranych przez ukraińskich dziennikarzy.

Aktualizacja (godz. 14)

Z kolei w środę (28 lutego) Komenda Główna Policji wydała szersze oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim, że interwencja łukowskich policjantów wobec ukraińskich dziennikarzy była wynikiem zgłoszenia, jakie otrzymali od jednego z mieszkańców, którego zaniepokoił widok dwóch mężczyzn przebywających od dwóch dni w okolicy węzła kolejowego w Gołaszynie.

„Mając na uwadze bezpieczeństwo wewnętrzne państwa, a także biorąc pod uwagę fakt, że tory kolejowe, zwłaszcza na obszarze województw przygranicznych, są strategicznymi miejscami z punktu widzenia bezpieczeństwa, policjanci podjęli interwencję wobec wskazanych osób. Obaj mężczyźni porozumiewali się w języku ukraińskim, twierdząc, że są dziennikarzami. W pojeździe znajdowały się urządzenia elektroniczne, dron i aparaty fotograficzne. Z uwagi na barierę językową i potrzebę weryfikacji okazanych dokumentów, niezbędne było wykonanie czynności w jednostce Policji” – czytamy w wydanym oświadczeniu.

Policja zapewnia, że wszystkie przeprowadzone przez mundurowych czynności miały na celu zweryfikowanie tego kim faktycznie są wskazane osoby „oraz dokładne sprawdzenie powodu ich obecności na terenie węzła kolejowego”, a w trakcie wyjaśniania sprawy funkcjonariusze byli w kontakcie z ukraińskim konsulatem w Polsce.

„Po sprawdzeniu dokumentów, przejrzeniu zawartości bagażu i sporządzeniu stosownej dokumentacji z wykonanych czynności mężczyźni opuścili teren Komendy Powiatowej Policji w Łukowie. Wszystkie dokumenty oraz przedmioty zostały im zwrócone. Żaden z mężczyzn, wobec których były prowadzone czynności, nie zgłosił policjantom uszkodzenia sprzętu” – podkreślono.

W dalszej części oświadczenia dodano także, że ze względu na aktualną sytuację za naszą wschodnią granicą polskie służby muszą zachowywać wzmożoną czujność wobec wszelkich takich zgłoszeń. – „Musimy mieć na uwadze, że na terenie naszego kraju może dochodzić do różnego rodzaju prowokacji, stąd konieczność szybkiego działania. Postawa obywatelska, z jaką w tej sytuacji mieliśmy do czynienia, zasługuje na uznanie. Policja każde tego typu zdarzenie traktuje z należyta powagą i na każde z nich będzie natychmiast reagowała” – zaznaczono.

Zobacz także: Gigantyczny przemyt. Takiej akcji dawno nie było!