Marcin Nowak, żeby wystartować do w wyborach do senatu, założył Komitet Wyborczy Wyborców Marcina Nowaka. Politycznie jest obecnie związany z Nową Demokracją – Tak, czyli ruchem prezydenta Starachowic Marka Materka. W karierze politycznej współpracował jednak również z PSL-em, PO, PiS-em i Polską2050.
Nowak w radzie miasta zasiada czwartą kadencję i jeszcze do niedawna był członkiem większościowego klubu radnych prezydenta Krzysztofa Żuka. Drogi z ta grupą zaczęły mu się jednak rozjeżdżać, kiedy ogłosił start w wyborach. Jego klubowi koledzy i koleżanki wraz z prezydentem Krzysztofem Żukiem specjalnie zwołali konferencję prasową, żeby zaapelować do Nowaka o wycofanie kandydatury. Stojąc na schodach ratusza w towarzystwie kandydata paktu senackiego, przekonywali, że swoim startem odbiera cenne głosy opozycyjnemu Jackowi Treli, zwiększając tym samym szanse Lecha Sprawki z PiS-u na objęcie mandatu.
Nowak z kandydowania się nie wycofał. Uzyskał 7 580 głosów, czyli zdecydowanie za mało, żeby wejść do senatu (udało się to Jackowi Treli, który zdobył 93 316 głosów, wyprzedzając kandydata PiS-u Lecha Sprawkę, którego poparły 65 282 osoby). Przegrana walka o fotel senatorski nie była jednak końcem przykrych zdarzeń w karierze Nowaka – trzy dni po wyborach został usunięty z klubu radnych prezydenta, a następnego dnia zaraz na początku sesji rady miasta wpłynął wniosek o usunięcie go z funkcji wiceprzewodniczącego.
– Powodem usunięcia było używanie w przestrzeni publicznej podczas ostatniej kampanii wyborczej funkcji wiceprzewodniczącego rady miasta z rekomendacji naszego klubu. Mogło to skutkować u wyborców mylnym przekonaniem o poparciu jego kandydatury zarówno przez radnych naszego klubu, jak i samego prezydenta. Stało w głębokiej sprzeczności z naszą postawą, która w tej kampanii była jednoznaczna - wsparcie jedynego kandydata demokratycznej opozycji reprezentującego pakt senacki, czyli pana Jacka Trelę – uzasadniał Piotr Choduń, przewodniczący klubu.
Ale w dalszej części obrad nikt nie krył, że głównym powodem jest sam start w wyborach.
Zobacz zdjęcia: To jedna z najstarszych części Lublina! Te stare zdjęcia robią ogromne wrażenie. Zobacz
– Sytuacja, która zaistniała wobec mnie, jest sytuacją niezwykle dla mnie przykrą. Przykrą po pierwsze dlatego, że wypłynęła od osób będących, jak uważałem do niedawna, moimi przyjaciółmi (…). Ale co więcej, osób, które w momencie gdy podjąłem decyzję o starcie do senatu, udzieliły mi swojego poparcia i podpisów pod moją kandydaturą. Zdecydowana większość z was, nawet prezydent Artur Szymczyk – wspominał Nowak. Przemawiał przez kilka minut, stojąc przy mównicy, i punktował, co wg niego powinno wyglądać inaczej. Przede wszystkim wskazywał, że klubowi koledzy i koleżanki publicznie poparli Trelę, zamiast najpierw porozmawiać bezpośrednio z nim. Tę samą pretensję miał w związku z wnioskiem o odwołanie go z funkcji wiceprzewodniczącego, stwierdzając, że gdyby klub porozmawiał z nim wcześniej, sam złożyłby rezygnację. – Macie demokratyczne prawo mnie odwołać, macie większość, i prawdopodobnie to za chwilę zrobicie. Ja naprawdę nie przywiązuję się do tej funkcji i gdybyście sprawę postawili zupełnie inaczej od samego początku, nie byłoby takiej sytuacji. Dlaczego próbujecie narzucić demokracji kontrolę? (…) Zróbcie jak uważacie. Ja poddaję się woli większości rady miasta, tak jak poddałem się woli większości mieszkańców Lublina, startując i odważnie podchodząc do sprawy, będąc zwolennikiem JOW-ów [jednomandatowych okręgów wyborczych - przyp. red], będąc zwolennikiem normalnej procedury weryfikacji demokracyjnej, a nie demokracji kontrolowanej.
Głosowanie w sprawie odwołania Nowaka było tajne, a poprzedziła je długa i burzliwa dyskusja. Wiceprzewodniczący Leszek Daniewski (klub prezydenta) odwoływał się do historii odwołań przewodniczącego sprzed kilku kadencji, Stanisław Brzozowski (niezrzeszony), Robert Derewenda, Piotr Breś i kilkoro innych radnych z klubu PiS ubolewało nad wprowadzaniem „dużej polityki” do samorządu, Bartosz Margul (klub prezydenta) mówił o „konsekwencjach politycznych”, których Marcin Nowak powinien się spodziewać. Nie zabrakło również wypominania radnym PiS-u pracy w spółkach skarbu państwa (zastępca prezydenta Mariusz Banach) i zakłócania porządku obrad okrzykami (upominani byli: Małgorzata Suchanowska, Piotr Gawryszczak i Eugeniusz Bielak – wszyscy z PiS).
Odwołanie Marcina Nowaka poparło 17 z wymaganych 16 osób. Przeciwnych było 13, nikt się nie wstrzymał. Jeszcze zanim do urn wrzucono wszystkie karty, Nowak spakował teczkę i opuścił miejsce wiceprzewodniczącego.
Jego miejsce po tajnym głosowaniu zajęła Maja Zaborowska. Jej kandydaturę poparło 17 osób, pozostałych 13 wrzuciło do urny nieważne głosy.
Polecany artykuł: