Wprowadzone obostrzenia pozwalają pojechać do wulkanizatora jedynie gdy musimy naprawić oponę.
Normalnie o tej porze roku do zakładów wulkanizacyjnych ustawiają się kolejki, teraz świecą pustkami.
- Trafiają się zwykle ci, którym trzeba naprawić oponę, ale jak ktoś ma potrzebę wymiany zimowego ogumienia na letnie, to oferujemy taką usługę - mówi właściciel jednego z lubelskich zakładów wulkanizacyjnych i dodaje: - Kontakt z klientem ograniczamy jednak do minimum. Na wymianę umawiamy wyłącznie na godzinę, aby uniknąć kolejek. Właściciel zostawia swoje auto na pół godziny i wychodzi, np. na najpilniejsze zakupy do pobliskiego sklepu spożywczego, a wraca jedynie w celu rozliczenia się i odbioru samochodu.
Wymiana opon nie jest sprawą niezbędną do życia codziennego, a właśnie tylko w takich wypadkach możemy wychodzić z domu. Z drugiej jednak strony jeżdżenie na oponach zimowych, gdy na zewnątrz temperatury przekraczają 15 stopni Celsjusza może być niebezpieczne dla naszego życia. Jak wygląda to z punktu widzenia prawa?
- Jeżeli mamy te dwa dobra obok siebie: dobro polegające na dbaniu o zdrowie i z drugiej strony dobro polegające na dbaniu o życie, w przypadku ryzyka wypadku, czy też o mienie, w przypadku możliwości utraty gwarancji, to rozsądnie byłoby przyjąć, że jednak któreś dobro może czasowo ustąpić o ile zachowamy wszystkie środki ostrożności - mówi Bartosz Przeciechowski, lubelski adwokat. - Inaczej mówiąc, jeśli będę działał ostrożnie, jeśli nie będę łamał zakazu zbliżania się do innych osób, jeżeli nie będę jechał ze znajomymi i razem z nimi gromadził się pod serwisem opon to mając na uwadze potrzebę życiową, to chyba mogę pojechać żeby to załatwić.
Adwokat dodaje, że jeśli doszłoby do sytuacji, w której złapałaby nas policja, a my mamy argumenty takie jak, np. to że musieliśmy zmienić opony, ponieważ stracilibyśmy gwarancję, to możemy nie przyjąć mandatu i wtedy sąd rozstrzygnie czy mieliśmy rację, czy nie.