– Wójt gminy Dorohusk wydał decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia. Osoby protestujące powoli opuszczają już miejsce – potwierdziła PAP sierż. szt. Angelika Głąb-Kunysz z chełmskiej policji.
Sekretarzyni gminy Dorohusk Katarzyna Rafalska powiedziała PAP, że protestujący otrzymali w poniedziałek dwa ostrzeżenia od wójta, żeby sami zakończyli protest, bo w przeciwnym razie zostanie wydana decyzja o rozwiązaniu zgromadzenia.
Koniec protestu przewoźników w Dorohusku
– Pierwszy powód to zagrożenia dla mienia o znacznych rozmiarach. Podyktowane jest to tym, że protest już bardzo długo trwa i nie przynosi efektów, a mamy coraz więcej telefonów od przedsiębiorców, których działalność opiera się na wymianie towarów czy usług z Ukrainą, na temat zdecydowanego spadku ich dochodów. Drugi powód to blokada ruchu kołowego – wyjaśniła sekretarzyni.
Około godz. 14 wójt Wojciech Sawa pojechał na granicę, żeby przeczytać protestującym decyzję o rozwiązaniu protestu. W ciągu 72 godzin zostanie im przekazana na piśmie. Protestujący mają od poniedziałku 7 dni na odwołanie się od niej decyzji do Sądu Okręgowego w Lublinie.
– To jest dla nas cios. Jesteśmy oburzeni. Nie rozumiemy decyzji wójta. Na pewno skorzystamy z przysługującego nam prawa do odwołania się od tej decyzji. Będziemy żądać szczegółowych wyjaśnień. Mamy prawników, którzy się już tym zajmują. Zobaczymy, czy ta decyzja była słuszna, czy też niesłuszna, przedwczesna – powiedział PAP przewodniczący Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawcy Transportu Waldemar Jaszczur.
Zapytany o protesty w Hrebennem i w Korczowej zaznaczył, że będą kontynuowane.
– Inne protesty trwają i trwać będą. Uważam, że ktoś tutaj popełnił wielki błąd, rozwiązując protest w Dorohusku. Mówię o panu wójcie – stwierdził Jaszczur, dodając, że protestujący na przejściach granicznych poświęcili wiele determinacji i zdrowia. Jego zdaniem, polscy przewoźnicy otrzymują coraz większe poparcie dla swoich postulatów ze strony różnych środowisk.
Przypomnijmy, od 6 listopada na przejściu w Dorohusku trwał protest przewoźników, którzy przepuszczali kilka aut na godzinę. W poniedziałek rano w ok. 180-godzinnej kolejce ciężarówek do przejścia czekało ok. 900 tirów.
Przewoźnicy protestowali, bo domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej
Polecany artykuł: