– Zadałem sobie pytanie: co mogę zrobić? Nie jestem politykiem, lekarzem, musiałem znaleźć drogę, w której moje umiejętności mogą pomóc. Całe życie biegam, więc chciałem pokazać ludziom z mojego kraju, jak ta wojna jest blisko nas. Uznałem, że to będzie dobry pomysł wyruszyć z mojego rodzinnego miasta Amsterdamu do Kijowa. Wiedziałem, że to dobry sposób, żeby w tych 50 dni zebrać potrzebne pieniądze – mówił w Radiu Lublin.
Z Amsterdamu wyruszył 22 lipca, dziennie robi ok. 50 km, czyli więcej niż maraton. Podczas trasy w Polsce zatrzymywał się m.in. w Łodzi i Warszawie. Do tej pory dużą trudnością w akcji były upały.
Celem Boasa jest Plac Wolności w Kijowie i 100 tys. euro na karetki, które posłużą w najbardziej zapalnych regionach Ukrainy. Na ten moment udało mu się zebrać 43,6 tys. euro. Wesprzeć jego inicjatywę można tutaj.