Gniazdo pary sokołów wędrownych znajduje się 120 metrów nad ziemią. O Łupku (2013) i Wrotce (2014) zrobiło się zrobiło się głośno w ubiegłym roku, gdy doszło do zatrucia młodych piskląt. To spowodowało śmierć u dwóch z pięciu nowych ptaków. Pisklaki zjadły upolowanego gołębia, który był skażony silnym środkiem chemicznym. Gniazdo opuściły 3 nowe, zdrowe sokoły: Bystry, Bystra i Lubelka. Łupek i Wrotka od 8 marca 2020 roku na zmianę wysiadują swoje jajka. Obecnie jest ich 5 z czego jedno już zostało odrzucone.
— Prawdopodobnie był to przypadek. Dołek lęgowy, który znajduje się w podłożu w tej budce jest dość płytki. Jajka leżą obok siebie luźno i podczas oprawiania ich prawdopodobnie jedno wypadło. Ptak nie miał poczucia, że musi je poprawić, nie potrafił tego zrobić i tak zostało obok. W tym momencie to jajko jest niewysiadywane. Prawdopodobnie zarodek, który znajduje się w środku już obumarł. Z tego jajka już nic się nie wykluje. — mówi Sylwester Aftyka z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego.
Wśród lubelskich fanów sokołów pojawiły się teorie, że jajko ogrzewane jest teraz przez słońce.
— Ptaki w Polsce nigdy nie korzystają z inkubacji słonecznej. Nawet jeżeli jest ponad 30 stopni siedzą na nich i je ochraniają. Jajko wystawione na słońce jest nierówno ogrzewane i łatwo wysycha. Nasze ptaki inkubują je temperaturą swojego ciała zapewniając im odpowiednią wilgotność. Sokolice też raczej nie wyrzucają jajek czy młodych sokołów. Prawdopodobnie zawinił tu samiec, który spędza mniej czasu na wysiadywaniu i jest mniej ostrożny niż samica. — dodaje Aftyka.
Pierwsze pisklaki powinny się pojawić około 16 kwietnia. Sokoły można oglądać od kwietnia ubiegłego roku. W gnieździe zamontowane są trzy kamery przez Stowarzyszenie na Rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół”. Lubelskie sokoły można podglądać na peregrinus.pl