- To mnie martwi. Jestem prawie w 7 miesiącu ciąży i już teraz ciężko mi chodzić w maseczce, a co będzie w trakcie porodu? - mówi pani Kamila, która będzie rodziła w jednym z lubelskich szpitali. - W trakcie porodu dojdzie jeszcze stres, może być mi ciężko oddychać.
Większość szpitali ma zalecenie porodu w maseczkach. Tak jest np. w szpitalu wojewódzkim im. Jana Bożego w Lublinie.
- Obowiązku posiadania maseczki w trakcie porodu nie ma, jest takie zalecenie. W praktyce wygląda to tak, że nawet część pacjentek chce zostawać w tych maseczkach. Natomiast jeżeli któraś ma utrudnione przez maseczkę oddychanie, czy też maseczka powoduje ogólny dyskomfort, to nikt z personelu nie zmusza jej do pozostawania w niej w trakcie porodu - mówi Bartosz Jencz, rzecznik szpitala. - Są też przeciwwskazania do pozostawania w maseczce, np. przy znieczuleniu wziewnym, czy astmie.
Okazuje się więc, że "nie taki wilk straszny, jak go malują". Potwierdza to też pani Magda, która dzisiaj urodziła.
- Przed samym porodem najbardziej obawiałam się rozstania z mężem. Tego, że będę skazana sama na siebie, nie będę miała bliskiej osoby przy sobie ani w szpitalu, ani podczas porodu, ani bezpośrednio po porodzie - mówi pani Magda. - W szpitalu, w specjalnym miejscu, zebrano wywiad epidemiczny w kierunku koronawirusa, zmierzono mi temperaturę. Potem wykonano rutynowe badania. Skierowano mnie na salę. Dzisiaj odbył się poród przez cesarskie cięcie. Niby normalny, ale z dodatkowymi środkami ostrożności. Zespół medyczny miał przyłbice, gogle i kombinezony ochronne, a ja maseczkę. To tyle pamiętam. Potem potworny ból i oczywiście uśmiech mojego dziecka. To zapamiętam na zawsze. No i to, że urodziłam syna w czasach zarazy. Ale tak strasznie nie było.