Nazwa procesu nie jest łatwa do przyswojenia, co podkreślają sami pracownicy i pracowniczki Roztoczańskiego Parku Narodowego. Ale z myślą o osobach lubiących trudne słowa wyjaśniamy, że nazywa się to witryfikacją wody. To nic innego jak jej przejście ze stanu ciekłego w szklisty.
- Przypuszczalnie, oprócz gwałtownego ochłodzenia, ważna jest obecność w drewnie krioprotektantów, substancji, które zapobiegają formowaniu się kryształów lodu - wyjaśnia ekipa Parku.
Sam efekt pracownicy i pracowniczki nazywają "lodową watą". Dodają, że szwajcarscy i niemieccy naukowcy doszli do wniosku, że ważną rolę w jej powstaniu odgrywa też konkretny rodzaj grzyba