Według informacji Teatru NN, w drugiej połowie XX wieku w woj. lubelskim funkcjonowało pięć cukrowni w tych powiatach:
- hrubieszowskim
- janowskim
- lubartowskim
- puławskim
- tomaszowskim
- Ciągle było miejsce i przestrzeń na kolejne plantacje, zatem powstała inicjatywa by uruchomić taki zakład w Lublinie. Zadecydowała tym m.in. bliskość obszarów gdzie już rozwijano uprawy buraków cukrowych – czytamy na stronie internetowej teatru.
Cukrownia Lublin. Był zapewniony rynek zbytu
W 1894 roku rozpoczęły się prace związane z budową owej cukrowni. Istotną rolę w lokalizacji zakładu odebrała tzw. Droga Żelazna Nadwiślańska, tak nazywano kolej z Warszawy do Kowla, która w 1877 roku trafiła do Lublina.
Na miejsce budowy lubelskiej cukrowni wybrano miejsce, które było blisko owej stacji, a to pozwalało z kolei na łatwiejszą dostawę i innych surowców do prawidłowego funkcjonowania zakładu.
- 13 kwietnia 1894 roku zostało założone Towarzystwo Udziałowe Cukrowni „Lublin”. Głównymi inicjatorami przedsięwzięcia byli Władysław Graf – właściciel majątku Tatary, Edward Krausse – prezes Kasy Pożyczkowej Lubelskich Przemysłowców i Teofil Ciświcki – miejscowy adwokat. W jego skład weszli znani lubelscy przemysłowcy, m.in. August Vetter, Bohdan Broniewski – informuje Teatr NN.
Jesienią 1895 roku zakład oddano do użytku.
TYLE ZOSTAŁO PO CUKROWNI LUBLIN
Czekało się na wysłodki
Uprawa buraków była jedną z najbardziej dochodowych w drugiej połowie XX wieku. Ale praca przy nich nie należała do najłatwiejszych.
- Ogławiaczami odcinało się liście od buraka. Trzeba było wytrząsnąć z niego zalegającą ziemię, następnie wrzucić go na wóz. Mój tata musiał później zaprzęgnąć konia do wozu i odwieźć buraki na skład buraczany – przyznaje pani Maria ze wsi pod Bychawą.
Co dalej działo się z surowcem, którego efektem jest cukier? - Trzeba było ręcznie zrzucić buraki na kopiec na składzie buraczanym. W późniejszych latach ktoś, kto miał ciągnik lub przyczepę, mógł wjechać nią na tzw. kompleks, czyli mechaniczne zrzucenie buraków z przyczepy. - wyjaśnia pani Maria.
Wtedy to do akcji wkraczał „procentmistrz”, który wydawał tzw. orzeczenie na ile zanieczyszczony jest produkt. Po owym rozliczeniu buraki trafiały do m.in. cukrowni w Lublinie. Rolnicy poza gratyfikacją finansową mogli też odebrać m.in. wysłodki. A na te czekało się nocami.
- Nie zawsze można było je odebrać. Wielokrotnie mój tata musiał czekać nocami, aż przyjechał transport z Cukrowni Lublin – przyznaje pani Maria. Jak dodaje: - A ten był podstawowym składnikiem paszy dla zwierząt.
„Lubelska cukrownia była przykładem nowoczesnego myślenia o przemyśle”
- Kompleks budynków cukrowni zaprojektowali Ludmił Rossman i Bohdan Broniewski, natomiast plany architektoniczne sporządził Władysław Siennicki – czytamy na stronie teatru.
W skład lubelskiej cukrowni wchodziły:
- główny budynek fabryczny wraz z kominem o wysokości 55 metrów
- magazyny cukru
- warsztaty
- kantor
- budynki gospodarcze
- dwa domy dla dyrektorów
- domy urzędnicze z mieszkaniami dla pracowników
- Główny gmach fabryki charakteryzował się skromnym detalem architektonicznym z charakterystycznymi ząbkowaniami z cegły w partiach szczytowych, dekoracyjnymi ceglanymi kołami oraz ozdobnym obramowaniem okien – informuje Teatr NN.
Część budynków lubelskiej cukrowni wyburzono po likwidacji zakładu w 2007 roku. Jak możemy przeczytać na stronie teatru „Z kompleksu do dziś zachowały się: budynek zarządu dyrekcji, pawilon sklepu, pałacyk dyrektorski oraz domy urzędnicze”.