Trudna sytuacja pracowników Azoty Puławy
Według pracowników Azotów Puławy, państwo polskie w niedostateczny sposób działa m.in. przeciw niekontrolowanemu importowi rosyjskich nawozów.
- W ubiegłym roku do Polski sprowadzono milion ton mocznika, w większości z Rosji. Na mocznik przywożony z zagranicy, w szczególności ten z Rosji, są bardzo wysokie marże, znacznie wyższe niż te, które pośrednicy uzyskują handlując naszym nawozem. Najprawdopodobniej wynoszą około tysiąca złotych za tonę przy handlu mocznikiem rosyjskim. Więc, jeżeli sprowadzili milion ton w 2023 roku, to importerzy zarobili na tym miliard złotych tylko na moczniku, a sprowadzane są też inne nawozy - podkreśla Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego Zakładów Azotowych Puławy.
Związkowcy napisali list, ale odpowiedzi na razie brak
Sytuacja jest bardzo trudna, a związkowcy są zdeterminowani, żeby to zmienić. Osiem związków zawodowych z Grupy Azoty Puławy zwróciło się w piśmie do premiera Donalda Tuska o „natychmiastową interwencję” w związku ze złą sytuacją w spółce.
- Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego państwo polskie się na to godzi, żeby wąska grupa prywatnych importerów z zagranicy robiła takie interesy kosztem polskiego społeczeństwa. Nie potrafimy sobie wyobrazić, jak będzie wyglądało nasze rolnictwo, jeżeli przedsiębiorstwa produkujące nawozy zostaną doprowadzone do upadku. Wtedy skończy się atrakcyjna cena na importowane nawozy. Ta cena wzrośnie wielokrotnie i pod znakiem zapytania stanie sensowność produkcji rolnej w Polsce. Napisaliśmy w tej sprawie pismo do premiera Donalda Tuska. Oczekujemy na nie odpowiedzi i koniecznej interwencji rządu w interesie państwa polskiego - dodaje Sławomir Wręga.
Do tej pory związkowcy jeszcze nie otrzymali odpowiedzi. Grupa Azoty do której należy puławski zakład należy do drugiego producenta nawozów azotowych i wieloskładnikowych w Unii Europejskiej.
Zobacz także naszą galerię zdjęć: Casting do popularnego talent show w Lublinie. Przed CSK stoi tłum ludzi!