Od 6 maja wróciły na lubelskie ulice, ale ich popularność nie jest tak duża jak w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Wtedy rowery wypożyczono ponad 95 tys. razy, a operator zanotował 2400 nowych użytkowników. Jak wyglądają statystyki za maj 2020?
- Przez 26 dni mieszkańcy Lublina i Świdnika wypożyczyli rowery 24 500 razy - wylicza Paulina Wójcicka, rzeczniczka Nextbike Polska, operatora Lubelskiego Roweru Miejskiego.
- Przybyło ponad 1400 nowych użytkowników - dodaje Wójcicka.
Jak przyznaje Krzysztof Kowalik z Porozumienia Rowerowego, liczbom nie należy się dziwić. Spadła potrzeba przemieszczania się, a rowery miejskie w dużej mierze pełniły rolę typowo komunikacyjną, a nie rekreacyjną. Dodatkowo, jak mówi, nie trzeba obawiać się o zarażenie. Jazda rowerem w czasie epidemii, przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności, jest bezpieczna.
- Dużo osób wciąż nie pracuje, nie ma normalnych zajęć w szkołach i na uczelniach, więc ten ruch jest wyraźnie mniejszy. Część osób wpada w swego rodzaju paranoję. Z jednej strony używają maseczek, dezynfekują ręce i zakładają rękawiczki, co jest oczywiście dobre, ale z drugiej uważają, że rowery publiczne mogą być źródłem wirusów - wyjaśnia Kowalik i dodaje: - Sądzę, że pod koniec czerwca sytuacja się unormuje.
- Niepotrzebnie, moim zdaniem, Rząd zamknął systemy rowerów miejskich w czasie pandemii - dodaje Kowalik - Ogólnie jednak nie zauważyłem, aby na ulicach było mniej rowerzystów, wręcz przeciwnie, widzę nowe twarze. Potwierdzają to statystyki, również z innych miast. Nie ma powodów do paniki.
W rekordowym, 2016 roku, miesięcznie wypożyczano rowery średnio ponad 95 tys. razy, a w skali całego sezonu niemal 900 tys.