Ponad 10 tys. bankrutów. Do zwrotu jest ponad 250 mln zł
Dlaczego firmy ogłaszały bankructwo? Według ekspertów ogłoszenie upadłości to w znacznym stopniu efekt problemów finansowych sprzed kilku lat. Chodzi m.in. o najwyższą od lat 90. inflację, która osiągnęła 14,4 proc., ale i rosnące stopy procentowe.
– Wśród wszystkich konsumentów, którzy ogłosili upadłość w drugiej połowie 2024 roku, prawie połowa była wpisana do KRD na dwa lata wcześniej. To oznacza, że te osoby już wtedy miały przeterminowane zobowiązania finansowe, których nie mogły spłacić. Ma to związek z występującą wówczas bardzo wysoką inflacją i wzrostem stóp procentowych, a tym samym kosztów rat kredytów, których wiele osób nie było w stanie udźwignąć. Konsekwencje tej sytuacji część z nich odczuwa do dziś - mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Z badań KRD wynika, że co siódme gospodarstwo domowe ma problem ze spłatą bieżących zobowiązań. Jak przyznają analitycy, inflacja powoli hamuje, a stopy procentowe powinny niebawem spać. Co to może oznaczać? - W drugiej połowie 2025 roku możemy spodziewać się stabilizacji liczby upadłości konsumenckich – przyznaje Adam Łącki.
Jak wynika z raportu, tylko w drugiej połowie ubiegłego roku odnotowano 10,3 tys. upadłości konsumenckich. Blisko połowa bankrutów (49 proc.) została wpisana do KRD już na dwa lata przed. - Pozostawili po sobie 18 365 przeterminowanych zobowiązań na kwotę 256 mln zł – czytamy w raporcie.
– Upadłość nie pojawia się nagle, lecz jest konsekwencją długoterminowego braku zdolności do regulowania zobowiązań. W momencie ogłoszenia upadłości konsumenckiej dłużnik traci możliwość swobodnego zarządzania swoim majątkiem, bo przechodzi on pod zarząd syndyka, który sporządza listę wierzycieli i prowadzi postępowanie likwidacyjne. Ogłoszenie upadłości konsumenckiej nie powoduje jednak, że wszystkie długi znikają – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Bankruci w woj. lubelskim. Ile zostawili po sobie długu?
W województwie lubelskim pozostawili oni po sobie 515 zobowiązań na łączną kwotę ponad siedmiu milionów złotych.
Według raportu Krajowego Rejestru Długów najwięcej pieniędzy jest do odebrania w Lublinie – ponad 1,1 mln zł, 138 zobowiązań. Najmniej zobowiązań widnieje z kolei z Białej Podlaskiej – blisko 16 tys. zł. Tam są „tylko” cztery zobowiązania.
- Wśród bankrutów wpisanych do KRD większość (54 proc.) stanowią mężczyźni. Uzbierali ponad 10 tys. zobowiązań na kwotę 150,7 mln zł. Dla porównania, 2930 dłużniczek ma do spłacenia 105,2 mln zł – wynika z raportu.