Środowa kolizja na skrzyżowaniu ul. Żelechowskiej i al. Kaczyńskich w Łukowie początkowo wyglądała, jak zwykłe zdarzenie drogowe. Szybko jednak stała się "niezwykła". Jeden z samochodów biorących udział w zderzeniu – czerwony nissan, odjechał z miejsca wypadku. Kierowca nissana zaparkował nieopodal na ul. Parkowej. Z relacji drugiego uczestnika zdarzenia wynikało, że autem kierowała kobieta, a oprócz niej w samochodzie było jeszcze dziecko. Gdy policjanci znaleźli auto zastali w nim jedynie dwóch nietrzeźwych pasażerów. Nie dało się ustalić, kto faktycznie kierował autem. Nissan został odholowany na parking strzeżony.
Nieco później z policjantami skontaktowała się właścicielka nissana, ale ona też nie potrafiła powiedzieć, kto kierował autem i spowodował kolizję jej samochodem. Cały czas pozostawała też do wyjaśnienia kwestia tajemniczej kobiety i dziecka, którzy znikli z auta.
Polecany artykuł:
W tym samym czasie do dyżurnego łukowskiej komendy wpłynęło zawiadomienie o zaginięciu trzylatka. Jak wynikało ze zgłoszenia, po południu dziadek chłopca wyszedł z nim na lody i prawdopodobnie uczestniczył w kolizji drogowej. Trzylatek i jego opiekun nie wrócili do domu. Mundurowi powiązali te dwa zdarzenia i zaczęli szukać dziecka. Z ich informacji wynikało, że to właśnie ten chłopiec był pasażerem nissana i uczestniczył w kolizji drogowej.
Policjantom udało się też ustalić, że autem kierowała znana już mundurowym 33-letnia łukowianka i to ona zabrała chłopca zaraz po kolizji. W poszukiwania maluszka i kobiety zaangażowali się wszyscy pełniący w tym czasie służbę policjanci. Do komendy zgłosili się też w trybie alarmowym łukowscy kryminalni. Dzięki wspólnym działaniom trzylatek został odnaleziony w domu znajomych 33-latki. Dzieckiem opiekował się jej kolega. Na szczęście chłopcu nic nie dolegało, nie ucierpiał w zdarzeniu drogowym. Bardzo szybko policjanci przekazali chłopczyka mamie.
Mundurowym udało się też w końcu odnaleźć 33-latkę, która ukrywała się w domu innych znajomych. Okazało się, że oprócz dwóch promili alkoholu w organizmie i braku prawa jazdy, kobieta ma też 10 dni do odsiadki w związku z niezapłaconą grzywną.
Po spędzeniu nocy w areszcie, usłyszała zarzuty i została przewieziona do zakładu karnego. Za spowodowanie kolizji, kierowanie pojazdem bez uprawnień i w stanie nietrzeźwości, a także za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 3-latka, grozi jej zakaz prowadzenia pojazdów, wysoka grzywna, a nawet do 3 lat pozbawienia wolności.