Hydrożele występują na co dzień, choćby w formie galaretki czy w naszym ciele. Najczęściej stosuje się je w biomedycynie. Pełnią funkcję opatrunków ochronnych.
- Dobrze transportują tlen, dzięki czemu rany się goją. Hydrożele to także soczewki kontaktowe - mówi nam prof. Mariusz Barczak z Zakładu Chemii Teoretycznej UMCS.
- Bardziej zaawansowane ich formy wykorzystywane są do regeneracji tkanek czy wzrostu komórek, które potem są wszczepiane pacjentom - dodaje naukowiec, który swoją pracę rozpoczął na stypendium w Uniwersytecie w Granadzie w Hiszpanii. - Tamtejszy ośrodek bada hydrożele już od 20 lat - mówi.
Teraz zespół lubelskich badaczy pod kierownictwem Barczaka wspólnie z Hiszpanami chce opracować własne struktury hydrożeli i sprawdzić ich nowe zastosowania.
- Chodzi o hydrożele magnetyczne, czyli ferrożele. Pod wpływem działania pola magnetycznego mogą się kurczyć, prężyć, ale i sztywnieć - tłumaczy profesor.
To wszystko może ułatwić gojenie się ran. Nasączone lekiem hydrożele będą działały jak dodatkowy bandaż. Dzięki ferrożelom można też kontrolować wchłanianie leku czy jego dotarcie do zmienionego chorobowo miejsca.
- Mówimy o spowolnionym i kontrolowanym uwalnianiu leku. Co nie jest nowością - zaznacza specjalista. - Ale i kontrolowanym dostarczaniu leku - dodaje.
Dzięki czemu np. lek przeciwbólowy będzie działał kilka godzin, ale i dotrze w miejsca, w które do tej pory nie docierał. Jak mówi naukowiec, to może być jedna z dróg do wyeliminowania wielu chorób, np. nowotworów: Bo problemem chemioterapii nie jest to, że lek nie działa, ale że zniszczył po drodze inne narządy albo nie dotarł tam, gdzie trzeba.
I tu badacze widzą nadzieje w ferrożelach. Mogą one transportować lek podskórnie. - Właśnie w sposób kontrolowany, dzięki polu magnetycznemu - słyszymy.
To oczywiście jeden z wielu badanych obecnie systemów. - Ma jednak potencjał. Wiele jeszcze przed nami. Problemem jest nadal bariera krew-mózg. Tutaj trwają badania, ale to kłopot funkcji zdolności substancji, nie samego hydrożelu jako środka transportu leku - twierdzi Barczak.
Testy finansuje Narodowe Centrum Nauki. Ich koszt to ponad półtora miliona złotych. Z czego ponad 450 tys. zł poszło na magnetometr. To pierwsze tego typu urządzenie w uczelni. - I tak naprawdę dzięki niemu na dobre rozpoczniemy część praktyczną projektu - przyznaje profesor. Sprzęt pomoże dokładniej zbadać właściwości hydrożeli.
Badania potrwają do 2026 roku. Naukowcy chcą potem rozpocząć część kliniczną z udziałem pacjentów cukrzycowych. Mowa o dużym międzynarodowym projekcie z udziałem sześciu grup badawczych. - Wszystko zależy od wyników tych badań. Zajęlibyśmy się leczeniem ran stopy cukrzycowej z wykorzystaniem hydrożeli i konkretnych leków - ma nadzieje prof. Barczak.