Fundacja Wolności tradycyjnie wzięła pod lupę Wieloletnie Prognozy Finansowe i projekty budżetu miast wojewódzkich w Polsce. Właśnie na tej podstawie porównała ich kondycję finansową oraz stan zadłużenia. Wynika z tego, że dług miast o statusie wojewódzkim w tym roku wzrośnie o 3 555,6 mln zł w stosunku do tego, jaki był na koniec 2023 roku.
Na ile zadłużony jest Lublin?
Wszyscy, którzy śledzą okołobudżetowe wypowiedzi prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka, wiedzą, że ostatnio co roku nasze miasto ma najtrudniejszy (albo jeden z najtrudniejszych) budżet w historii. W tym roku pod jego słowami może podpisać się większość włodarzy i włodarek miast wojewódzkich.
Gdyby stworzyć ranking najbardziej zadłużonych miast wojewódzkich w Polsce, Lublin zająłby 7. miejsce. Jego dziura w budżecie na koniec 2024 r. wyniesie prawdopodobnie 2 245 213 170 zł. Stosunek długu do dochodów ma osiągnąć 73,6 proc., a sama kwota na minusie w ciągu roku zwiększy się o 121 757 366 zł (rekordzistką jest tu Warszawa z planowanym długiem 8 260 485 693 zł, a na ostatnim miejscu Gorzów Wielkopolski z kwotą 402 994 666 zł na minusie).
Z raportu Fundacji Wolności wynika, że miasta na obsługę długu wydadzą mniej niż w zeszłym roku. Odsetki Lublina to 140 mln zł i choć nie mieści go to w czołówce (pierwsze miejsce ma Kraków – 396 mln zł), sytuacja wygląda inaczej, kiedy tę kwotę podzielimy na jedną osobę mieszkającą. Wówczas wychodzi na to, że właśnie na statystycznego lublinianina lub lubliniankę przypada największy koszt obsługi długu – 421 zł. Dokładnie ten sam los dzielą łodzianie i łodzianki. Najmniej na głowę przypada natomiast w Gdańsku (156 zł).