Dzieciaki nie chodzą teraz do przedszkoli i szkół, a ich rodzice korzystając z izolacji wykonują różnego rodzaju prace przydomowe i domowe. Przez to najmłodsi mają kontakt z różnymi rodzajami substancji żrących jak np. płyny do przetykania rur, farby, kleje.
- Dzieci w kontakcie z takimi substancjami narażone są na poparzenia narządu wzroku - mówi prof. Robert Rejdak, kierownik Kliniki Okulistyki Ogólnej SPSK1 w Lublinie. - Ale to nie jedyne niebezpieczeństwo. Drugą grupą są nieszczęśliwe wypadki przy tych pracach przydomowych, ale także zabawy z rówieśnikami czy rodzeństwem w domu. Odnotowujemy również wypadki z udziałem zwierząt domowych: zadrapania, ugryzienie przez psa. Zdarzają się najróżniejsze i najdziwniejsze scenariusze z udziałem dzieci, które normalnie trudno byłoby sobie wymyślić.
Do lubelskiego szpitala praktycznie codziennie trafiają dzieci z poparzeniami, skaleczeniami, zranieniami oczu. Niektóre są tak ciężkimi urazami, że grożą utratą widzenia, a nawet oka.
- Dziecko ma takie specjalne uwarunkowania anatomiczne i bywa, że przy takim ciężkim urazie dochodzi do uszkodzenia nerwu wzrokowego i nagłej utraty wzroku. Pamiętajmy, że nieszczęście zawsze może się zdarzyć, a jeżeli dotyczy dziecka, to jest ono później bardzo dramatyczne w skutkach i rzutuje na całe jego życie - mówi prof. Rejdak. - Apeluję do rodziców: Chrońmy dzieci przed urazami, starajmy się je izolować kiedy wykonujemy różne czynności przydomowe, kiedy coś piłujemy, szlifujemy. Również chowajmy przed dziećmi różne chemikalia, płyny czyszczące, rozpuszczalniki.
W przypadku kiedy dojdzie do poparzenia oczu tego typu substancjami trzeba jak najszybciej przepłukać je dużą ilością wody i bezzwłocznie udać się do okulisty. Nawet przy banalnych urazach.
- Do lekarza powinniśmy udać się natychmiast, ponieważ w przypadku urazów czas odgrywa bardzo ważną rolę. To lekarz musi ocenić co się stało, jakie skutki miał taki uraz, zarówno na powierzchni oka, ale także jaki miał wpływ na struktury wewnątrzgałkowe - dodaje prof. Rejdak.
Od początku naszej izolacji związanej z koronawirusem kilkukrotnie wzrosła ilość pacjentów z urazami oczu zgłaszających się do Kliniki Okulistyki w Lublinie, zwłaszcza dzieci. W tydzień przyjmowanych jest tylu małych pacjentów, ilu przed epidemią przyjmowano w miesiąc.
Tak jest nie tylko w województwie lubelskim, ale w całej Polsce, a nawet w Europie.