Niezadowoleni lublinianie w czwartek otoczyli budynek Ratusza zieloną wstęgą, która miała symbolizować solidarność manifestantów oraz, z racji swojego koloru, ekologiczny wymiar protestu.
Zapytaliśmy, co skłoniło lublinian do przyjścia na plac Łokietka:
Nie chcę, żeby nasze miasto zamieniło się w betonową pustynię. Drzewa, które dają cień i które też pośrednio wpływają na zmniejszenie ilości smogu, są ważniejsze niż przebudowa ulicy.
– mówi Karolina.
Protestujemy, ponieważ starszych drzew w Lublinie praktycznie nie ma. Ich wycinka spowoduje to, że w czasie upału nie będzie gdzie się przed nim skryć. To są też płuca dla miasta, ponieważ jest to centrum Lublina i jeździ tam naprawdę bardzo dużo samochodów.
– dodaje Krystian.
Wycina się drzewa stare, mówi się, że się nasadza nowe, ale nowe drzewo potrzebuje kilkudziesięciu lat, żeby było tak przydatne dla przyrody, jak drzewo duże. W pustyniach miejskich potrzeba takich drzew – aby dawały tlen, cień czy ochładzały temperaturę otoczenia.
– powiedziała nam Marzena.
Protestuję przeciwko polityce miasta, która zmierza do zabetonowania naszego Koziego Grodu, do pozbawienia nas świeżego powietrza, do pozbawienia nas cienia.
– stwierdził Michał.
Drzewa decydują o tym, że te ulice są piękne. Bardzo często podnoszony jest argument, że ulica Lipowa zawdzięcza swoją nazwę lipom, które tam kiedyś rosły, a które zostały usunięte już po II wojnie światowej. To, co przetrwało do naszych czasów, to są szczątki tego, co tam kiedyś było. Jeżeli tego nie zachowamy, wrócimy do dawnej nazwy ulicy – Cmentarnej.
– argumentowała Agata.
To była już druga manifestacja w obronie drzew rosnących w centrum miasta – kolejna ma się rozpocząć w piątek 5 czerwca o godz. 18:00 przy ul. Lipowej. Zastępca Prezydenta Lublina Artur Szymczyk podczas czwartkowego protestu zaprosił zebranych na spotkanie w sprawie przebudowy ulic. Ma się ono odbyć w poniedziałek 8 czerwca w szkole muzycznej przy ul. Narutowicza 32a
