List intencyjny został podpisany dziś(15.07) na Politechnice Lubelskiej.
To doskonały przykład współpracy w ramach trójstronnej umowy, która integruje środowiska naukowe, miasto oraz partnerów społecznych. Uważam, że tego typu działania pozwalają zacieśniać współpracę i tworzą bardzo interesującą przestrzeń do dalszego rozwoju możliwości w tym zakresie. Ludzie od zawsze marzyli o lataniu, ale w tle tego marzenia pojawia się również odpowiedzialność, jaka wiąże się z nauką i technologią - mówi profesor Konrad Gromaszek prorektor ds. cyfryzacji i komercjalizacji Politechniki Lubelskiej.
Model tego samolotu był produkowany w lubelskich zakładach „Plage i Laśkiewicz” w dwudziestoleciu międzyowjennym.
Fabryka Plage i Laśkiewicz była w ogóle fenomenem dwudziestolecia międzywojennego. Cieszę się, że wspólnie z Fundacją i Politechniką podejmiemy próbę odbudowy tej maszyny. My do tej pięknej historii lotniczego Lublina odwołujemy się już od dawna. Przypomnę, że miało to miejsce m.in. przy okazji 700-lecia nadania Lublinowi praw miejskich, a także stulecia odzyskania niepodległości. Powstało wówczas stosunkowo dużo publikacji, a podczas konferencji wielokrotnie pokazywaliśmy piękną historię przemysłowego Lublina, również w kontekście produkcji samolotów. Po drodze pojawił się bardzo ciekawy projekt w Pucku. Gdzie wydobyto samolot produkowany właśnie tutaj, w Lublinie maszynę, która była na wyposażeniu Marynarki Wojennej. Została ona odrestaurowana i dziś jest prezentowana jako chluba jednej z jednostek II Rzeczypospolitej, które stacjonowały w Pucku - mówi prezydent Lublina Krzysztof Żuk.
"To ewenement w skali całego przemysłu lotniczego II Rzeczypospolitej, żaden inny samolot nie miał w swojej nazwie oznaczenia „Lublin”. To dodatkowo nas zobowiązuje."
W kontekście nadchodzących wydarzeń w 2029 roku, czyli Europejskiej Stolicy Kultury, uważamy, a wręcz jesteśmy przekonani, że to przedsięwzięcie ma znaczenie absolutnie fundamentalne. Ten samolot, jeszcze przed wojną, pokonał trasę z Poznania do Barcelony. Były również ambitne plany, by przeleciał aż do Australii. Jak na ówczesne czasy, była to maszyna niezwykle nowoczesna. Dziś pracujemy nad jego repliką w skali 1:1, która ma być maszyną latającą. Oczywiście, będzie to wymagało uzyskania odpowiednich zezwoleń, certyfikatów i spełnienia wymogów bezpieczeństwa. Szacujemy, że przy odpowiednim finansowaniu cały cykl produkcyjny potrwa około dwóch i pół roku. Naszym celem jest, aby w 2029 roku ten samolot już latał. Liczymy nawet, że uda się to wcześniej - mówi Marek Gromaszek prezes Fundacji Lotniczy Lublin.
Samolot miał spełniać funkcje wojskowe, wykorzystywany był jako maszyna rozpoznawcza oraz używana do łączności.
Lublin produkowany był w latach 1928-1935 roku jako odpowiedź na potrzeby polskiej armii, która planowała utworzyć tzw. lotnictwo towarzyszące. Samoloty miały wspierać działania frontowe, czyli prowadzić rozpoznanie, przekazywać meldunki i rozkazy, śledzić ruchy przeciwnika oraz lądować na małych, trudnodostępnych lądowiskach. Najpierw powstały wersje prototypowe, a następnie seryjnie produkowany model Lublin R-XIII. W sumie powstało ponad 270 egzemplarzy w wersjach: lądowej, morskiej, cywilnej, ale przede wszystkim wojskowej. Choć nie był to samolot szybki - osiągał prędkość ok. 170 km/h. Miał ponad 13 metrów rozpiętości i 8 metrów długości. Cieszył się dużą popularnością wśród pilotów i mechaników, bo był łatwy w obsłudze, niezawodny i dobrze się prowadził. Wykorzystywano go do szkolenia, holowania rękawów strzelniczych dla artylerii przeciwlotniczej, a nawet do ciągnięcia trzech szybowców jednocześnie. Świetnie nadawał się również do lotów długodystansowych - mówi Damian Mazjak, redaktor naczelny magazynu Militaria, wydawca Kagero Publishing.
"To latający pomnik dla konstruktora Jerzego Rudlickiego, dla romantycznych pilotów i podróżników, i dla wszystkich załóg, które oddały życie w obronie ojczyzny."
Wśród pilotów związanych z tym samolotem warto wspomnieć o Wacławie Makowskim. Pilocie wojskowym z Lubelskiego Klubu Lotniczego(dzisiejszy Aeroklub Lubelski), pierwszym dyrektorze PLL LOT i osobie odpowiedzialnej za nadzór jakości produkcji Lublinów R-X i R-XIII. To on wypromował R-XIII jako pierwszy, lecąc nim z Poznania do Barcelony, 1800 km bez lądowania, w roku 1929. Poza nim znany pilot wojskowy, Stanisław Karpiński, był szczególnie związany z modelami Lublin R-X i R-XIII. Najpierw odbył lot dookoła Polski(1650 km) w 12 godzin, bez lądowania. Następnie pokonał 6500 km wokół Europy. Jego najambitniejszy lot to rajd specjalnie przygotowanym Lublinem R-XA „Srebrny Ptak”, którym pokonał 14 930 km, przez Jerozolimę, Kair, Kabul. Ostatni lot Karpińskiego odbył się Lublinem R-XIII „Błękitny Ptak”, wtedy celem była Australia. Poleciał wraz z mechanikiem Wiktorem Rogalskim. Pokonali 11 000 km do Syjamu(Tajlandia). Niestety, tam zaskoczyła ich pora monsunowa. Samolot nasiąknął wodą, a podczas próby startu z podmokłego lotniska uderzył w kałużę i skapotował. Załoga musiała wrócić do Polski pociągiem - opowiada Majzak.
Lublin R-XIII często prezentowany był na pokazach lotniczych w Polsce i Europie. Towarzyszył również polskiej kadrze narodowej podczas Challenge International de Tourisme w 1934 roku. To właśnie wtedy Stanisław Ławisz, kompozytor „Marsza Lotników”, leciał Lublinem R-XIII za polską reprezentacją.
W 1939 roku w służbie było jeszcze 150 egzemplarzy Lublina, z czego tylko 50 znajdowało się w linii, bo stopniowo były zastępowane przez inne konstrukcje, m.in. Czaple i Mewy. Te jednak, podobnie jak R-XIII, nie miały opancerzenia, były obciągnięte płótnem, słabo uzbrojone w jeden karabin maszynowy i rozwijały jedynie 170 km/h, więc były łatwym celem dla Messerschmittów i słowackich Avii. Misje wywiadowcze były de facto misjami samobójczymi. Mimo to piloci wykonywali te zadania z pełną determinacją, często stanowiąc jedyne źródło rzetelnych informacji o ruchach wojsk w kampanii wrześniowej. Samoloty stacjonowały m.in. w Radawcu, Łęcznej i Nałęczowie, w ramach tzw. lubelskiego węzła lotnisk. Z tych 50 maszyn, tylko 10 przedostało się 17 września do Rumunii. Potem ślad po nich zaginął - dodaje Majzak.
Pomysł na stworzenie repliki pojawił się 6 grudnia(2024) w głosowaniu Magazynu Wojskowego Militaria i Kagero Publishing. Internauci decydowali, który z samolotów II Rzeczypospolitej, spośród czterech wybranych przez redakcję - powinien zostać odbudowany jako latająca replika.
Zobacz także naszą galerię zdjęć: To najładniejszy ratusz na Lubelszczyźnie
