To pierwsza taka sytuacja w historii lubelskiego zalewu. Nie znane są dokładne jej przyczyny. - Nikt nie jest w stanie powiedzieć, co jest powodem. Po raz pierwszy mamy do czynienia z tym zjawiskiem w Lublinie – mówi nam Grzegorz Uliński, kierownik wydziału inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie.
I dodaje, że analizy wykonywane są na bieżąco: To prace terenowe i laboratoryjne. Wczoraj dostaliśmy kolejne zgłoszenie. Także nie stwierdziliśmy żadnych chemicznych zapachów czy zanieczyszczeń wizualnych. Wyniki wykazały wysoką wartość tlenu. PH 8-8.5 - słyszymy.
Co to oznacza? - Mówimy o zjawisku tzw. przyduchy. Woda wczoraj była zielona. Może to świadczyć o zakwicie glonów, pojawienia się sinic - tłumaczy Uliński.
Dlatego zlecono dodatkowe badania mikrobiologiczne. Mają wykazać obecność właśnie sinic. Analizami zajmuje się Lubelskie Laboratorium Badawcze Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. - Czekamy na wyniki - mówi ekspert.
Samych małży badać nie można. - W czwartek było ich sporo, głównie w zakolach wody, wszystkie w stanie rozkładu - opisuje specjalista. - Kto miałby je w takim stanie zbadać? Nie dostaliśmy odpowiedzi - mówi. Zwykle analizy materiału zwierzęcego wykonuje Narodowy Instytut Badawczy w Puławach.
Dzisiaj pracownicy wód polskich uprzątnęli martwe mięczaki i przekazali je do utylizacji. Odbyło się też spotkanie na temat sytuacji nad zalewem. Rozmawiali przedstawiciele Wód Polskich, Polskiego Związku Wędkarskiego i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie.
Polecany artykuł: