Projekt ma pomóc pacjentom onkologicznym, z chorobami serca czy z niepełnosprawnościami. To niejako próba usamodzielnienia chorego, motywacja do działania i wskazanie nowych dróg radzenia sobie w chorobie, nie zachęta do leczenia na własną rękę.
To o tyle ważne, że system ochrony zdrowia w Polsce nadal jest przepełniony, a liczba chorujących przewlekle rośnie.
– Chcemy też wzmocnić psychikę pacjentów. Przestrzec ich przed gwałtownymi reakcjami i emocjonalnym podejściem do choroby – mówi nam Barbara Danieluk, wicedyrektorka Wydziału Zdrowia Urzędu Miasta Lublina.
– Na przykład, kiedy nagle rośnie ciśnienie, nie musimy od razu dzwonić na pogotowie czy iść do specjalisty, ale spróbować samemu nad tym zapanować – dodaje.
Czy się da?
Miejski wydział zdrowia przy koncepcji pracuje ze Światową Organizacją Zdrowia oraz specjalistami z Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie pod kierownictwem prof. Roberta Olszewskiego.
W szkoleniu uczestniczy 50 osób. W większości to pracownicy Zespołu Ośrodków Wsparcia w Lublinie, domów opieki społecznej i członkowie rodzin pacjentów.
Jedną z uczestniczek jest pani Svetlana, terapeutka zajęciowa w Dziennym Ośrodku dla Dzieci i Młodzieży z Niepełnosprawnością Intelektualną w Lublinie. Jak nam mówi podczas szkolenia, każde nowe doświadczenie jest na wagę zdrowia.
– Mamy 25 podopiecznych z niepełnosprawnością głęboką. Trzeba być więc bardzo odpornym na różne i nieprzewidziane sytuacje – tłumaczy. – Dlatego warto poznać inne metody pracy: jak sobie radzić z rozwiązywaniem problemów, ale i swoimi ewentualnymi kryzysami – dodaje.
Warsztaty prowadzone są na programie stworzonym na Uniwersytecie Stanforda. – W sposób bardzo interaktywny – mówią nam trenerzy i specjaliści z zakresu zdrowia publicznego: Klaudia Ćwiklińska i Jakub Brzeziński z warszawskiego instytutu.
Jak dodają, same metody nie są niczym odkrywczym, ale niestety rzadko praktykowane na gruncie polskim. – Przez co pacjenci mają utrudniony dostęp do takich szkoleń i wiedzy – przyznają.
Cały czas walczą też w kolejkach do lekarzy, zmagają się ze stresem i dolegliwościami towarzyszącymi. – Mówimy więc, jak zadbać o zdrową dietę, zdrowie psychiczne, aktywność fizyczną w domu – precyzuje Jakub Brzeziński.
Przy czym nie chodzi o domowe leczenie, a pomoc i próbę uspokojenia. – Mówimy o samokontroli i samomobilizacji w dbaniu o siebie i członków swojej rodziny – podkreśla trener.
– Na przykład w szkoleniu uczestnicy żona pacjenta. Dajemy jej wskazówki, jak zadbać o chorego męża, ale i o siebie. Ona potem szkoli swoją rodzinę – słyszymy.
Mowa zatem o know how: Kiedy sami zostajemy z chorobą w domu albo w ośrodku pomocy i dokuczają nam różne dolegliwości, wynikające z choroby przewlekłej i musimy sobie jakoś radzić.
A środki ograniczone, bo do lekarza daleko albo lekarz nie do końca potrzebny?
– Właśnie tak. My sprzedajemy wiedzę, jak radzić sobie z choroby, traumą, sytuacją kryzysową, ale i na co dzień, choćby ze stresem, frustracją wynikającymi z choroby podstawowej – opisuje Ćwiklińska.
Jak tłumaczy nam z kolei Barbara Danieluk, głównym celem lubelskiego programu jest nawet wyszkolenie pewnego typu kadr, zarówno w środowisku domowym, jak i specjalistycznym.
– Roboczo tak można powiedzieć, że szkolimy kadry środowiskowe – mówi wiceszefowa miejskiego działu zdrowia.
– W chorobie musimy sobie coraz częściej radzić sami – podkreśla. – Bo niestety chorób przewlekłych przybywa. Mierzymy się też ze zjawiskiem wielochorobowości – dodaje. Nie pomaga nam też system. – Stąd pomysł naszych szkoleń – mówi.
Spotkania rozpoczęły się 14 kwietnia i potrwają do 19 maja. Odbywają się w systemie hybrydowym: online i stacjonarnie, w trzech grupach. W sumie uczestniczy w nich 50 osób. Program kierowany jest do ukraińsko-polskiej społeczności Lublina. Finansowany jest przez Światową Organizację Zdrowia.