Fundacja Epicrates to dziecko wolontariuszy Lubelskiego Egzotarium, które urodziło się w 2011 r. Pomocą dla mniej popularnych zwierząt zajmowali się jednak od 2008 r. Jak wspominają, tylko przez 10 lat istnienia fundacji udało się pomóc ponad tysiącu przedstawicielom najróżniejszych gatunków. Przykłady? Żółw z przewierconą skorupą, bo ktoś go trzymał na smyczy. Nieleczony miesiącami legwan, którego właściciel chciał zabić, kiedy dowiedział się, że musi zapłacić za leczenie. Jaszczurka w fatalnym stanie, do którego doprowadził ją sklep zoologiczny.
– Epicrates prowadzi odłów inwazyjnych gatunków żółwi (głównie żółwi z rodzaju Trachemys), stanowiących zagrożenie dla rodzimej fauny i równowagi ekosystemu – to żółwie wyrzucone przez ludzi, gdy urosły zbyt duże lub się znudziły. Doraźnie, we współpracy z RDOŚ, pomaga także naszym rodzimym gatunkom gadów, ptaków, płazów i ssaków. Podejmuje działania w celu utworzenia dużego ogólnokrajowego azylu dla inwazyjnych żółwi oraz ośrodka rehabilitacji zwierząt dzikich – wylicza organizacja.
Przez lata Epicrates nawiązał współpracę z władzami, ale też uczelniami i placówkami naukowymi. Działa też razem z innymi organizacjami i interweniuje, kiedy jest podejrzenie robienia krzywdy zwierzętom.
Jak podkreśla Fundacja, choć nikt na pracy w organizacji nie zarabia pieniędzy, w tej działalności liczy się każda złotówka. Aktualnie pod jej opieką jest ponad 300 zwierząt, z których większość wymaga kontynuacji leczenia.
– Gady nie u wszystkich budzą sympatię, stąd wsparcie społeczeństwa jest niewielkie – przyznaje Fundacja. – Jednak jak wszystkie inne zwierzęta, one także zasługują na pomoc.
Okazać lub obudzić sympatię można, dorzucając się do zbiórki na TEJ stronie.