Dodajmy, że na pewnym etapie opracowanie leku zostało wstrzymane. Opóźnienia wynikać miały m.in. z opieszałości decydentów i urzędników państwowych, ze zbyt małej liczby dawców osocza i innej procedury jego poboru. Ta stosowana przez centra krwiodawstwa różni się od tej stosowanej przy produkcji leku.
Teraz wszystko idzie zgodnie z procedurami - mówi Michał Makarczyk-Rodkiewicz.
- Do końca lipca powinniśmy dostać pierwszą partię osocza, która będzie niezbędna do tego, aby zacząć produkcję leku. Lek będzie na pewno w wakacje. Na bazie tych pierwszych partii będą przeprowadzane badania, które są niezbędne do wypuszczenia leku przez odpowiednie instytucje, które to nadzorują - wyjaśnia rzecznik Biomedu.
Do projektu przystąpił m.in. Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 1 w Lublinie i Instytut Hematologii i Transfuzjologii.
Lek daje duże nadzieje terapeutyczne. Być może będzie mógł być wykorzystywany w profilaktyce, między innymi u osób, którym nie można podać szczepionki - podkreślał podczas oficjalnej konferencji prasowej prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych SPSK1 w Lublinie.
- Jest szansa na powstanie immunoglobuliny, co może być naprawdę takim kolejnym etapem, etapem wyższym niż stosowanie samego osocza ozdrowieńców. I to może być lek, którego rola w terapii może być olbrzymia - tłumaczył prof. Tomasiewicz.
Żeby ruszyć z produkcją, lubelska firma potrzebuje 150 litrów osocza. Ma je przekazać do Narodowego Centrum Krwiodawstwa. Sam cykl produkcyjny leku ma potrwać około dwóch tygodni.
Polecany artykuł: