Jak dodał ks. Łukasz Mudrak, Caritas pomogła 236 tys. uchodźczyniom i uchodźcom z Ukrainy. Wsparcie oferowane jest m.in. w punkcie na przejściu granicznym w Dorohusku, gdzie obecnie korzysta z niego ok. 300 osób dziennie. Tam dostają informację, ciepły posiłek, pakiety higieny osobistej.
Z pomocy doraźnej w siedzibie Caritas skorzystało ok. 18 tys. osób uchodźczych. W Lublinie wydano ok. 136 tys. paczek żywnościowych, zaś ok. 600 osób znalazło schronienie w ośrodkach Caritas na terenie Lubelszczyzny. Obecnie w ośrodku w Księżomierzu mieszka 21 uchodźców i uchodźczyń.
Jak jednak podkreślił dyrektor Caritas, ta pomoc nie byłaby możliwa, gdyby nie wolontariusze i wolontariuszki.
– W najgorętszym czasie w naszym centrum w Lublinie przewijało się dziennie ok. 250 osób. Byli to nie tylko mieszkańcy Lublina, ale i przybywający z zagranicy tylko po to, żeby z potrzeby serca zaangażować się w działania Caritas. Nasi wolontariusze pochodzą m.in. z Niemiec, Portugalii, Stanów Zjednoczonych, Kolumbii, Włoch – wymienił ks. Mudrak.
Anastasiia Kulyk z Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas Archidiecezji Lubelskiej wyjaśniła, że pomoc oferowana uchodźcom i uchodźczyniom była na bieżąco dostosowywana do ich potrzeb.
– Chcemy, żeby Caritas kojarzył się osobom z Ukrainy z miejscem, gdzie mogą przyjść nie tylko po pomoc materialną, ale również i psychologiczną. Chcemy pomóc ludziom odnaleźć się tutaj i żeby wiedzieli, że zawsze mogą liczyć na nasze wsparcie – powiedziała Kulyk.
Podała, że oprócz wsparcia psychologów i prawników, organizowane są też kursy języka polskiego, zajęcia integracyjne, świetlica dla dzieci. Prawie 400 osobom natomiast udało się znaleźć pracę.
Jedną z osób, które doświadczyły wsparcia Caritas Archidiecezji Lubelskiej jest 70-letnia Olena Isik ze Słowiańska w obwodzie donieckim. Do Polski przyjechała we wrześniu, bo budynek, do którego przenieśli się po lutowym ataku Rosji, nie nadawał się do mieszkania zimą.
– Z otwartymi rękami mnie tu przyjęli. Teraz chodzę na spotkania dla seniorów, piję z nimi kawę, herbatę, rozmawiamy i od tego jest mi cieplej na duszy i łatwiej myśleć o życiu. Moja 3-letnia wnuczka Ewelinka zawsze prosi mnie, by zaprowadzić ją do sali zabaw dla dzieci w Caritas, bo bardzo lubi tam spędzać czas – podkreśliła.