Zbigniew Wodecki urodził się 6 maja 1950 r. w Krakowie, a już 10 lat później stawiał pierwsze kroki w zespole Czarne Perły i Anawa jako skrzypek. Niewykluczone, że właśnie to miał zapisane w gwiazdach, bo jego ojcem był trębacz orkiestry symfonicznej Józef Wodecki, mamą sopranistka Irena z d. Bylica, a siostrą wiolonczelistka i solistka operetki krakowskiej Elżbieta. Zbigniew, mając 18 lat, zaczął akompaniować w światowych trasach Ewy Demarczyk i być może ośmielony tym sukcesem dał się poznać już nie tylko jako specjalista od strun skrzypiec, lecz także od strun głosowych i w 1976 r. wydał debiutancki solowy album „Zbigniew Wodecki”, na którym śpiewa piosenki. Do pięciu z 11 utworów sam skomponował muzykę. Już trzy lata później wykonał utwór, który w sercach kilku pokoleń przyniósł mu nieśmiertelną sławę, czyli „Pszczółkę Maję”.
Jednak nie zawsze wszystko w karierze muzycznej szło jak po maśle. Już w pierwszej klasie liceum muzycznego został z niego wyrzucony. Niezniechęcony tym niepowodzeniem podjął naukę w Państwowej Szkole Muzycznej II st. im. W. Żeleńskiego w Krakowie i tę nie tylko ukończył, ale również zrobił to z wyróżnieniem.
Zbigniew Wodecki, nigdy nie odchodząc od muzyki, poszerzał listę swoich aktywności, więc bez trudu mogliśmy go spotkać w telewizji. Prowadził programy. „Droga do Gwiazd” i „Twoja Droga do Gwiazd”, a kilka lat później został jurorem w „Tańcu z gwiazdami”, w którym spędził 11 edycji.
Zmarł w 2017 r., w wieku 67 lat. Przyczyną śmierci był udar mózgu, który nastąpił trzy dni po wszczepieniu pomostowania aortalno-wieńcowego. Przez kilkanaście dni był w śpiączce, w międzyczasie zapadł też na zapalenie płuc. Zmarł 22 maja. W dzień jego pogrzebu, jako hołd dla wybitnego muzyka, z Wieży Mariackiej rozbrzmiała jedna z jego ulubionych piosenek: „What a Wonderful World” Louisa Armstronga.