Zamiast zakładanych 80, do kasy ZTM może wpłynąć zaledwie 40 milionów złotych - to najbardziej pesymistyczny scenariusz. W samym kwietniu obroty spadły o 5 milionów złotych.
- Popyt na usługi przewozowe spadł nawet o 90 proc. W marcu z zakładanych 6 milionów złotych, wpływy z biletów wyniosły 4,5 miliona, a w kwietniu zaledwie 1 mln 200 tys. - mówi Justyna Góźdź z ZTM w Lublinie.
Scenariuszy dalszego rozwoju sytuacji może być wiele.
Najbardziej pesymistyczny zakłada kolejne obostrzenia i zamrażanie gospodarki.
- Oczywiście cały czas funkcjonujemy zgodnie z rządowymi zaleceniami i pilnujemy limitu pasażerów w pojazdach - dodaje Góźdź.
O tym, że zarówno organizatorzy komunikacji miejskiej, jak i przewoźnicy, są na granicy swoich możliwości i apelują o zwiększenie limitów pisaliśmy na eska.pl/lublin na początku tygodnia.
- Na pełną ocenę skutków społeczno-ekonomicznych tej pandemii musimy jeszcze poczekać, ale już teraz zdajemy sobie sprawę, że prognozy dla całej branży komunikacyjnej i usług komunlanych nie są optymistyczne - kwituje Góźdź.