W przesłanym oświadczeniu – szpital informuje, że "ze względu na stan pacjenta, konieczna była toaleta jego ciała, a zgodnie z obowiązującą procedurą sanitarną, personel medyczny przeszedł do pomieszczenia, aby zmienić odzież ochronną".
Z relacji świadków wynika jednak, że mężczyzna na pomoc miał czekać nawet kilka godzin, a personel w tym czasie wietrzył pomieszczenie. Ze względu na liczne doniesienia medialne i reakcje społeczne, Prokuratura Okręgowa w Lublinie zdecydowała się więc zarejestrować sprawę.
Mamy na razie niewiele informacji. Dzisiaj [04.02.20] zdecydowaliśmy o zarejestrowaniu sprawy w Prokuraturze Rejonowej w Lublinie w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia przez osoby, na których ciążył obowiązek sprawowania opieki na tą osobą – mówi prok. Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Szpital - w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu - stanowczo zaprzecza doniesieniom świadków rzekomego zaniedbania.
Udzielono wszelkiej niezbędnej pomocy medycznej. Nie jest prawdą, że pacjent leżał na ziemi kilka godzin. Ze względu na stan pacjenta konieczna była toaleta jego ciała. Zgodnie z obowiązującą procedurą sanitarną personel medyczny przeszedł do pomieszczenia, aby zmienić odzież ochronną. W tym czasie pacjent samodzielnie zszedł z wózka i położył się na podłodze – nie stwierdzono obrażeń na ciele, które świadczyłyby o upadku. Pacjent został znaleziony na ulicy przez przechodniów i przewieziony do szpitala przez zespół ratownictwa medycznego. Mężczyzna miał na przedramieniu wenflon – prawdopodobnie samowolnie opuścił szpital, jednak nie potrafił wskazać który.Pacjent został przyjęty na oddział, a następnie na salę obserwacyjną, gdzie przebywał do końca pobytu w szpitalu. 31 stycznia pacjent nie wyraził zgody na proponowaną hospitalizację i został wypisany do domu (odwieziony transportem medycznym).