- Często karetka nie może podjechać pod posesję przez zaspy, więc ratownicy muszą przejść piechotą, zwłaszcza poza miastem. Aczkolwiek to nie wpłynęło na jakość świadczonych przez nas usług medycznych czy też na zagrożenie zdrowia czy życia pacjentów – wyjaśnił dyrektor WPR w Lublinie.
Gdzie konieczna była pomoc?
- Zarówno w Lublinie przy ul. Pozytywistów, jak również w Wilczopolu pod Lublinem, strażacy pomogli wyciągnąć nasz ambulans z zaspy. Natomiast, w okolicach Łęcznej zespół ratowniczy karetki, jadąc do wezwania poprosił straż pożarną, żeby jechała przed nimi i torowała drogę. Za każdym razem spotkaliśmy się z zrozumieniem ze strony Państwowej Straży Pożarnej i ta pomoc została udzielona. W żadnym z tych przypadków nie było konsekwencji w postaci zagrożenia życia lub zdrowia pacjentów – podkreślił Berbeć.
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP w Lublinie mł. kpt. Tomasz Stachyra poinformował, że od niedzieli lubelscy strażacy kilkanaście razy pomagali karetkom pogotowia w regionie.
- Chodziło o umożliwienie im przejazdu np. poprzez wyciągnięcie pojazdu z zasypanych dróg w sytuacji, kiedy nie były jeszcze odśnieżone i karetka gdzieś utknęła. Wtedy przy pomocy naszych samochodów ratowniczo-gaśniczych byliśmy w stanie im pomóc – wyjaśnił rzecznik.
Strażacy mają pełne ręce roboty
W niedzielę lubelscy strażacy odnotowali około 160 interwencji związanych z intensywnymi opadami śniegu. W poniedziałek było ich 116.
- Do tej pory we wtorek mamy kilkadziesiąt zgłoszeń związanych głównie z usuwaniem powalonych konarów i drzew na szlaki komunikacyjne. Jest już dużo spokojniej. Nie mieliśmy poważnych wypadków, tylko drobne kolizje – poinformował we wtorek popołudniu dyżurny KW PSP w Lublinie Maciej Falandysz.
Polecany artykuł: