„Szkielet na sznurku” w samym centrum Chełma
Jak relacjonują członkowie lokalnej organizacji, od początku swojej działalności wiedzieli, że będą spotykać zwierzęta zaniedbane, porzucone i cierpiące z winy człowieka. Z czasem jednak skala takich przypadków wcale nie maleje, a bez reakcji mieszkańców wiele interwencji nie byłoby możliwych. Tak było i tym razem. Do stowarzyszenia dotarło zgłoszenie z Chełma: ktoś zauważył psa, który „powoli gasł z dnia na dzień”. Zaniepokojona osoba nie przeszła obojętnie – i to uruchomiło działania ratunkowe.
Na miejscu okazało się, że zwierzę jest w stanie, którego – jak podkreślają społecznicy – nie da się zapomnieć. Pies był skrajnie wychudzony, wyziębiony i słaniał się na łapach. Jeszcze w maju ważył około 20 kg, teraz zaledwie 8. To nie była zwykła chudość, ale głębokie wyniszczenie organizmu.
Dramat zaniedbania i brak leczenia
Z informacji przekazanych przez opiekunów wynikało, że pies „nie chce jeść” i od trzech dni nic nie jadł. Jednocześnie chorował na cukrzycę, ale – jak ustalono – od dłuższego czasu nie dostawał insuliny. Powód? Opiekunka miała problem z podawaniem zastrzyków, a pies się „odwracał”, więc leczenie przerwano. W efekcie organizm zwierzęcia znalazł się na granicy wytrzymałości, w stanie krytycznym między życiem a śmiercią.
Warunki bytowe tylko pogłębiały tragedię. Pies leżał na słomie rzuconej na beton, bez budy i jakiegokolwiek schronienia. Mróz i wiatr uderzały w ciało tak wychudzone, że – jak opisują ratownicy – wyglądało jak „żywy cień samego siebie”. Gdy poprosili właścicielkę o możliwość obejrzenia psa, usłyszeli obojętne stwierdzenie, że „i tak jest już na wykończeniu”. Dla interweniujących te słowa były kolejnym dowodem na całkowity brak empatii i odpowiedzialności.
Ostatnia walka Chestera
Psa – Chestera – zabrano natychmiast. W chwili odbioru panowała cisza: zwierzę było zagłodzone, wyziębione i patrzyło na ludzi z mieszaniną smutku, bezradności i rezygnacji. W klinice lekarze walczyli o jego życie, a on sam jeszcze próbował. Zjadł z apetytem, jakby po raz pierwszy od dawna dostał coś, co przynosi ulgę. To był jednak jego ostatni posiłek.
Mimo szybkiej interwencji wcześniejsze zaniedbania okazały się nieodwracalne. Poziom glukozy był niemierzalny – skala urządzenia kończyła się na 700 mg/dl. Wyniszczone głodem, zimnem, chorobą i brakiem leczenia ciało nie miało już sił. We wtorek, 25 listopada 2025 roku, Chester odszedł cicho, w cieple i spokoju, otoczony troską, której przez długi czas nie doświadczał.
Stowarzyszenie podkreśla, że ta śmierć nie była przypadkiem, lecz skutkiem obojętności i świadomego zaniechania. Organizacja nie zamierza pozostawić sprawy bez konsekwencji. O całym zdarzeniu została powiadomiona policja.
Jak pomóc stowarzyszeniu?
Stowarzyszenie Chełmska Straż Ochrony Zwierząt
Bank PKO BP: 57 1020 1563 0000 5902 0099 5126
Tytuł przelewu: „Interwencje”
Przelewy zagraniczne:
IBAN: PL 57 1020 1563 0000 5902 0099 5126
SWIFT: BPKOPLPW
1,5% KRS: 0000413187
Zobacz także: Śmiertelny wypadek na drodze w woj. lubelskim