Urząd Gminy Dorohusk (pow. chełmski) nie zgodził się na organizację protestu polskich przewoźników na przejściu granicznym z Ukrainą. Urzędnicy argumentują to względami bezpieczeństwa. Podobnego zdania jest chełmska policja, z którą konsultowano temat.
Mundurowi obawiają się powrotu wielokilometrowych korków, jak miało to już miejsce w 2023 roku. Wtedy, ponad 2 tysiące ciężarówek czekało w 70-kilometrowej kolejce.
Od decyzji zakazującej protestu, jego organizatorzy odwołali się do sądu. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Lublinie.
Mamy nadzieję, że wyrok będzie pozytywny dla nas. Pozwoli nam to rozpocząć protest na granicy. Protest, którym będziemy wyrażać swoje niezadowolenie z bieżącej sytuacji, która wynika z liberalizacji przepisów, z dopuszczenia Ukraińców do rynku unijnego, co w sposób poważny nam szkodzi - powiedział nam organizator protestu, Rafał Mekler.
Jeśli poniedziałkowy wyrok będzie niepomyślny dla protestujących, zapowiadają odwołanie się od wyroku do Sądu Apelacyjnego.
Przewoźnicy chcą protestować, bo - jak mówią - rozmowy z przedstawicielami UE nic nie dały. Transportowcy domagają się przywrócenia zezwoleń dla kierowców z Ukrainy. Mają dość nierównej konkurencji ze strony przewoźników zza wschodniej granicy.
Zobacz także naszą galerię zdjęć: Przed maturą „driftowali” na rondzie w Tomaszowie Lubelskim
