- Żywe jeszcze ryby oddaliśmy do Instytutu Weterynarii w Puławach, gdzie stwierdzono u nich chorobę bakteryjną. Podobna sytuacja wydarzyła się w ubiegłym roku na zalewie w Nieliszu, skąd wyłowiono 5 i pół tony martwych karasi srebrzystych –mówił „Kronice Tygodnia” Jerzy Wiater, prezes Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Zamościu. Jednocześnie uspokaja, że ścięcia już ustały.
Wędkarze apeluje też o jedną ważną rzecz – aby nie łowić na tzw. „żywca”.
- Przypomnę jednak, że bardzo wiele okręgów wycofało się z tego pomysłu i zakazało wędkowania przy użyciu karasia jako żywej przynęty – podkreśla w „Kronice” szef Okręgu PZW Zamość.
Jak tłumaczy, często te ryby są przywożone z różnych źródeł, niekontrolowanych i niebadanych. Karasie bardzo przenoszą choroby, które później mogą prowadzić do masowego pomoru innych gatunków.
- Byłaby katastrofa ekologiczna, nawet nieporównywalna z tą na Odrze. Byłyby to setki ton ryb, z którymi nie wiadomo, co byśmy musieli zrobić - wyjaśnia Jerzy Wiater.